OPOWIADANIA

CZERWONA RÓŻA



Niestety już za późno, żeby się wycofać. W przypływie emocji wysłałam mu tę kartkę i już. Po krzyku. Tylko co będzie, jeśli on się domyśli od kogo to wyznanie i mnie wyśmieje? Co mnie podkusiło, żeby się tak wygłupić, chociaż z drugiej strony to chyba jedyny sposób, żeby wyznać swoje uczucia. Nie mogę przecież tak zwyczajnie przed nim stanąć i powiedzieć: Michał zależy mi na tobie. Zupełnie jakbym mówiła: cześć, jak się masz? Jeśli on nie czuje tego samego do mnie to nieźle bym się poniżyła a tego nie chcę, nawet jeśli ten chłopak ma najbardziej błękitne oczy na świecie. No, tak sobie postanowiłam i kropka. Coś tam mu wyznałam ale anonimowo i zobaczę co będzie dalej. Zamiast dłużej roztrząsać tę sprawę zrobię lepiej zakupy. Przydałoby się coś nowego do wiosennej garderoby. Ledwo weszłam do sklepu a natknęłam się na koleżankę z pracy z którą jeszcze trzy miesiące temu uczyłam się w liceum. No to klops. Gorzej nie mogłam trafić. Iza powitała mnie nieszczerym uśmiechem i przystąpiła do ataku, informując jakby od niechcenia:
- Widziałam dziś naszego przystojniaczka Michała w księgarni.
- Tak? I co z tego? - Spytałam pogardliwie.
- Kupował książkę na prezent. Nie chciałabyś wiedzieć dla kogo?
- Nie bardzo. To jego sprawa - rozzłościło mnie jej wścibstwo. Natychmiast zaczęłam udawać zainteresowanie swetrem . Czerwony puszysty sweterek z odkrytymi ramionami. Zupełnie nie w moim stylu. Zimno byłoby mi w te odkryte ramiona. 
- Na twoim miejscu nie zawracałabym sobie nim głowy - nie omieszkała puścić następnej kąśliwej uwagi - jesteś zbyt pospolita na to by ktoś taki jak Michał zainteresował się tobą.
- Przestań wygadywać bzdury. - Odparowałam, coraz bardziej tracąc nad sobą panowanie. Pomyślałam, że jeszcze chwila a jej przyłożę. - Jesteśmy bardzo dobrymi kolegami i nic poza tym.
- Nie udawaj - zachichotała i wydęła swoje sztuczne usta - przecież to widać, że ci się podoba, tylko, że on... 
Uciekłam do przymierzalni, nie chcąc dłużej słuchać piskliwego zawodzenia Izy. Co za zołza. Zawsze taka była. Udaje miłą a myśli tylko o tym jak uprzykrzyć innym życie. Zrobiłam zakupy, zatopiona w własnych myślach a w wróciwszy do domu zauważyłam ze zdziwieniem, że wśród kupionych rzeczy jest też ten czerwony sweterek. Kupiłam go? Najwyraźniej. I nawet nie pamiętam kiedy. No trudno. Wrzuciłam nieszczęsny zakup do szafy. Dla odprężenia przygotowałam sobie gorącą kąpiel i całkowicie zatopiłam się w rozmyślaniach na temat Michała. Co zrobi kiedy przeczyta wiersz? Pomyśli wtedy o mnie czy raczej o kimś innym. Chyba nie wytrzymam do jutra. Szkoda, że nie istnieje czapka niewidka, żeby móc wszystko dyskretnie podejrzeć.
przez całą noc nie mogłam spać z nadmiaru emocji. W pracy ratowałam sytuację kawą. Pochłonęłam też wielką czekoladę z orzechami. Co chwilę zerkałam na zegarek, a tu jak na złość minuty mijały bardzo powoli. W dodatku zawiesił się komputer i przyszedł informatyk.
- Tu jesteś - w drzwiach stanęła Iza. - z moją drukarką coś się stało. Chodź zobaczyć Robercie. A tak w ogóle to okropny dziś dzień ... Wyszłam szybko do toalety, żeby nie słuchać jej wynurzeń, wpędzających ludzi w zły humor. Najlepszym sposobem aby uniknąć jej jadu jest ucieczka.
Do domu pędziłam w strusim tempie. Pod drzwiami na wycieraczce leżało serduszko z papieru. Przeczytałam zachłannie każde słowo. On chce się ze mną spotkać dzisiaj wieczorem w kawiarni do której czasem chodzimy. Uprzedził mnie, że przyjdzie z czerwoną różą. To dziwne cały Michał. Potrafi być nieobliczalny. Jednak się domyślił że ten wiersz jest ode mnie i zwalił mnie tym z nóg. Odczytawszy kilkakrotnie tę cudowna wiadomość odtańczyłam dziki taniec radości. O rany! Przecież nie mam nic ciekawego do ubrania. Ostatnim nabytkiem jest ten nieszczęsny czerwony sweterek. No cóż, w ostateczności go założę. I tak nie mam nic lepszego. Będzie pasował do spódnicy w kratkę. Związałam włosy w kok . Jeden rzut okiem na swoje odbicie w lustrze. - No tak - zaczynam gadać do siebie. Chyba źle ze mną. - No to idę na najbardziej fascynujący wieczór w moim życiu i w wyobraźni widzę jak Michał uśmiecha się na mój widok a potem mnie przytula. Na samą myśl o tym czuję motylki w brzuchu. Przed kawiarnią te motylki zamieniają się w dziwne skurcze. Wewnątrz lokalu gra cicho muzyka a obecni prowadzą ciche rozmowy lub tańczą. Rozglądam się wokół nieco zdezorientowana a po Michale ani śladu. 
Ale cóż to? Obok baru, zza filaru wystaje dłoń z czerwoną różą. 



- A to żartowniś - wymamrotałam pod nosem, wstrzymując śmiech i ruszyłam w jego kierunku. Ukryta postać wyruszyła mi na spotkanie i ... o zgrozo. stanęłam jak wryta, bo zamiast mojego Michałka wylazł jakiś pryszczaty małolat z kolczykiem w uchu. To jakaś okrutna pomyłka albo dziwny zbieg okoliczności. Pewnie nie czeka na mnie tylko na jakąś rozchichotaną uczennicę z wielkim tatuażem. Nic z tego. Dziwny nieznajomy wręcza mi różę i przedstawia się - Jestem Filip. Domyślam się, że znasz moje imię - odpowiadam.
- Czego się napijesz? - Pyta sztywno. Jego zakłopotanie nie uchodzi mojej uwadze. 
- Poproszę martini, może być białe - odpowiadam grzecznie. Najchętniej łyknęłabym czysty spirytus , żeby wymazać ten koszmar z mojej pamięci. Albo wzięłabym nogi zapas i uciekła do domu, ale wtedy nie dowiedziałabym się o co mu chodzi.
- Czekałeś na mnie? - Próbuję wykluczyć przypadkowość tego spotkania.
- Tak. To ja położyłem ten liścik w kształcie serca na twojej wycieraczce - zaczął zachłannie żłopać piwo dla nabrania animuszu. - Jesteś taka śliczna, zakochałem się w tobie, wiesz. Szczególnie lubię patrzeć jak chodzisz w rozpuszczonych włosach a wiatr przykrywa nimi twoje policzki, wtedy mam ochotę podejść i ich dotknąć. W ogóle jesteś super zgrabna - wyrecytował jednym tchem. Wpadłam w panikę. To chyba jakiś początkujący zboczeniec.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? 
- Moja babcia ma działkę na przeciwko twojego bloku, wiesz. Obserwowałem często jak na balkonie łapiesz promienie słońca, czytając książkę. No i tego - pociągnął kolejny łyk piwa - nabrałem odwagi, żeby cię tutaj zaprosić i lepiej poznać.
- Ile masz lat? - Zapytałam? Ta rozmowa zaczęła przypominać wywiad, ale niepokoiło mnie jego zainteresowanie moją osobą.
- No osiemnaście. To znaczy, prawie, kończę za miesiąc. Zdziwiłam się bo wyglądał zaledwie na piętnaście, chociaż z drugiej strony gdyby tak było to nie sprzedaliby mu alkoholu.
- Jestem od ciebie nieco starsza Filipie - zakomunikowałam mu. - Dziękuję ci za kwiatka i martini, ale lepiej będzie jeśli zakończymy naszą znajomość na tym etapie. Wydaje mi się, że bardzo się od siebie różnimy. I nigdy więcej mnie nie podglądaj, dobrze? - Wyszłam w pośpiechu. Postanowiłam zabrać różę do domu i wstawić do wazonu, przywołując w myślach Michała. Szkoda, że to nie od niego. Chyba przywiodły go moje myśli, bo czekał na schodach pod moimi drzwiami. 
- Hej - rozpromieniłam się. - Długo tu czekasz? Mogłeś zadzwonić. 
- Nie dopiero przyszedłem - pochylił się, żeby starym zwyczajem pocałować mnie w policzek na powitanie - Już miałem wysyłać ci sms-a, ale usłyszałem twoje kroki na schodach. Masz czas? To może pogramy w warcaby albo obejrzymy jakiś film? 
- Wchodź - zgodziłam się chętnie, posyłając uśmiech w jego stronę.
- Od kogo ta róża? 
- To od wielbiciela - zażartowałam - Nic takiego, ale zawsze miło jest dostać kwiaty.
- No to chyba jestem zazdrosny -  Zaczął się przekomarzać jak zwykle.              - Co porabiałeś ostatnio? - Zmieniłam temat.
- Ładnie wyglądasz w tym swetrze - zmierzył mnie wzrokiem, kiedy ściągnęłam kurtkę. - Dostałem ostatnio jakąś kartkę z wierszem, ale moja młodsza siostra wylała na nią herbatę i nie mogłem do końca odczytać, nie wiem też kto mi ją wysłał. 
- I nie domyślasz się, kto mógłby ci coś takiego wysłać? - Umierałam z ciekawości, chcąc poznać jego myśli.
- Nie... chociaż - po chwili namysłu stwierdził - może to od tej twojej plastikowej znajomej Izy. Spotkałem ją w księgarni i koniecznie chciała mnie zaprosić na jakąś imprezę, ale odmówiłem.
- Dlaczego?
- No co ty? Jak to dlaczego? Przecież z nią nie ma nawet o czym porozmawiać. Nie to, co z tobą.
Zarumieniłam się nieco, słysząc te słowa, chociaż wolałaby usłyszeć też dużo innych miłych rzeczy.
- A tak w ogóle - sięgnął do plecaka i wyjął z niego papierową torbę i podał mi ją
- To prezent dla ciebie, książka którą od jakiegoś czasu chciałaś przeczytać.
- Dziękuję - ucieszyłam się, że prezent o którym wspomniała Iza kupił właśnie dla mnie. - A to niespodzianka.
- Dzisiaj jest przecież druga rocznica naszej znajomości, zapomniałaś? 
- Oczywiście, że nie - odpowiedziałam - jak mogłabym zapomnieć o dniu w którym poznałam swojego najlepszego przyjaciela? Upiekłam ciasto, które lubisz, ale właściwie nie wiedziałam do końca czy się dzisiaj zobaczymy. -Pomyślałam o tej całej historii z Filipem i ile złudnych nadziei wywołała we mnie ta kartka na wycieraczce, ale nie powiem o tym Michałowi.
- Właściwie to - podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy. - Czy to jest tylko dzień w którym poznałaś swojego najlepszego przyjaciela? A może.. - spuściłam wzrok, bojąc się, że zbyt wiele wyczyta z moich oczu - może tak jak ja sądzisz że to co nas łączy to coś więcej niż przyjaźń? - Nie wierzę, że to powiedział. Spojrzałam w jego najbardziej błękitne oczy na świecie i zobaczyłam, że dojrzał już odpowiedź z moich, więc przytuliłam go mocno.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co z tymi ludźmi?

PRACA CZY NIEWOLNICTWO ?

Nic co kobiece nie jest nam obce